sobota, 29 listopada 2014

Rozdział 9

Federico właśnie wychodził ze szkoły. Miał zamiar tego dnia długo uczyć się na sprawdzian z historii. Był już obok wyjścia, gdy usłyszał czyjś płacz. Odwrócił się i spostrzegł siedzącą w kącie Ludmiłę. Szybko podszedł do niej, by dowiedzieć się co jej jest. Dziewczyna nawet go nie zauważyła, ale gdy usiadł obok niej automatycznie wstała.
-Federico, co ty tu robisz?- Zapytała z wściekłością.
-Zobaczyłem, że płaczesz i chciałem zapytać co się stało.- Wyjaśnił.
-A co cię to obchodzi? To nie twoja sprawa!- Warknęła.
-Ludmiła, proszę cię, nie zachowuj się tak, bo nie masz powodu.- Odparł.
-Ty.. w ogóle nie powinieneś ze mną rozmawiać, ja nie powinnam z tobą rozmawiać. Nie jesteś warty mojego cennego czasu.- Odpowiedziała i już miała  sobie pójść, ale Fede pociągnął ją za rękę.
-Oboje wiemy, że nie jesteś złą osobą, Ludmiło.- Wyszeptał jej do ucha.
-Nieprawda, w ogóle mnie nie znasz!- Próbowała uwolnić się z jego uścisku, ale on mocno ją do siebie przytulił.
Miała taką minę, jakby zobaczyła ducha. Wytrzeszczyła oczy i wpatrywała się w chłopaka z niedowierzaniem. Chyba nie wiedziała jak się zachować w tej sytuacji.
-Czy ty właśnie... eee...
-To przecież nic takiego, Lu.- Zaśmiał się, widząc jej minę.
-Yyy... ja chyba już pójdę.- Powiedziała i odwróciła się na pięcie.
-Czekaj, nie powiedziałaś mi co się stało!- Zawołał, chcąc dowiedzieć się co było powodem płaczu dziewczyny.
-To nie ważne, naprawdę muszę już iść.- Wytłumaczyła.
-Może chcesz, żebym cię odprowadził?- Zapytał, gdy już stała przy drzwiach.
-Nie, dziękuję.- Powiedziała ze złością i szybko wyszła ze szkoły.
Federico jeszcze przez chwilę stał w bezruchu ciągle w tym samym miejscu, ale po chwili otrząsnął się i tak, jak Ludmiła udał się w stronę wyjścia.

~*~

Camila wyszła ze swojego pokoju i stanęła twarzą w twarz z Violettą. Szatynka miała chyba zamiar wejść do jej pokoju, ale gdy zobaczyła Cami od razu się odsunęła. 
-Czego tu chcesz?- Zapytała rudowłosa. 
-Ja tylko chciałam pogadać.- Powiedziała wyjątkowo spokojna Violetta. 
-Tylko szybko, bo jestem z kimś umówiona.- Odrzekła Camila. 
-Przejdę do rzeczy, nie podoba mi się sposób w jaki traktujesz Fran. 
-Co? Czemu cię to w ogóle interesuje? Przecież już masz to czego chciałaś.- Oburzyła się. 
-To znaczy?- Spytała Viola. 
-Odebrałaś mi przyjaciółkę. Jesteś z siebie zadowolona, prawda?- Zapytała. 
-Ja nikogo nie musiałam ci odbierać! Francesca sama wybrała. Może nie byłaś dobrą przyjaciółką, co? Wydaje mi się, że powinnaś zastanowić się nad sobą zamiast zawsze o wszystko obwiniać mnie! Nie jesteś ideałem, kochanieńka i w końcu powinnaś to zrozumieć, nie uważasz? 
-Nie jestem złą przyjaciółką, nie mów tak!- Wrzasnęła Camila. 
-To jak mi wyjaśnisz fakt, że Fran woli mnie?- Uśmiechnęła się szyderczo. 
Camila spuściła głowę. Nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Może Violetta miała rację? Może to była tylko i wyłącznie jej wina, że Francesca ją zostawiła. Ale to by świadczyło o tym, że Cami naprawdę była okropną przyjaciółką... 
-Hej, Violu!- Usłyszała głos Tomasa i szybko weszła do swojego pokoju. 
Położyła się na łóżku i przykryła kołdrą. Już nie chciała nigdzie iść z Maxim, Larą i Leónem. Chciała zostać w domu i nie wychodzić aż do następnego dnia. Violetcie po raz kolejny udało się całkowicie ją zdołować. 
Postanowiła wysłać Maxiemu SMS-a, więc wyjęła komórkę i napisała: 

Maxi, dzisiaj nie mogę z wami iść, wybacz. Może zobaczymy się w ten weekend, Cami. xx

Chłopak odpisał jej w ciągu paru minut, ale wiedziała, że będzie drążył temat i w końcu sam do niej przyjdzie. Może to nawet lepiej, bo potrzebowała szczerej rozmowy z przyjacielem. Odczytała wiadomość od chłopaka:

Czyżby znowu Violetta? Nie przejmuj się, zraza u ciebie będę. A na te lody z Leónem i Larą pójdziemy kiedy indziej. Myślę, że i tak woleliby zostać sami. ;p W razie czego za 5 możesz się mnie spodziewać, Maxi. xoxo 

Mimowolnie się uśmiechnęła. Maxi był jedyną osobą, z którą chciała teraz rozmawiać. Właściwie tylko on ją tak dobrze rozumiał i tylko on potrafił ją pocieszyć. 

 ~*~

Taki nie zbyt długi ten rozdział. xD I długo musieliście czekać, więc przepraszam. Ale następny pisze Wera i na pewno będzie świetny. Pati ;*

niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 8

                Camila siedziała na lekcji geografii, jak cała reszta jej klasy.
-Boże, jak on przynudza.-szepneła Lara, kładąc głowę na ławce. Rudowłosa lekko się zaśmiała, od jakiegoś czasu bardzo zakolegowała się z brunetką. Zgadzały się w wielu sprawach. Na przykład w kwestii nauczyciela geografii, który gadał w kółko o tym samym i zachowuje się jakby był sam w klasie.
-Ale, on jest boski, prawda? Mogłabym go słuchać cały czas.- szepneła Natalia, która siedziała koło dziewczyn.
Lara i Camila, popatrzyły na siebie. No tak, pan profesor był przecież młody, przystojny, miał zniewalająco długie włosy i piękne, brązowe oczy.
-Ta, jasne.-powiedziała na odczepne Camila.
Nagle dostała czymś w głowę, to była karteczka od Maxiego. Rozwineła papierek i zobaczyła napis.
                           
                          Widzisz te dwójkę? Czyżby nasz Feduś był zakochany?
                                        Mrrrr, chyba szykuje się ślub. :D

Uśmechneła się i popatrzyła na Federico i Ludmiłę, nigdy nie pomyślała by, że Fede będzie siedział w ławce z tą "divą" Ludmiłą. Ale na razie przecież tylko rozmawiają.
Złapała za ołowek i odpisała.

                                         Maximiliono, czyżbyś zazdrościł?
                              Idziemy dzisiaj z Leonem i Larą na lody?
                          Właśnie czy nie uważasz, że ta dwójka do siebie pasuje?
                                      Nudzi mi się. Zeswatajmy ich. ;D

Zwineła kartkę w kulkę i rzuciła  ją sprawnie przez dwie ławki. Maxi złapał zręcznie karteczkę i rozwinął ją. Rudowłosa odwróciła się i niechcący zerkneła na zadowoloną Fran i Viole, to prawda zabolał ją ten widok. Fran była jej przyjaciółką, kochała ją.
Fran również na nią spojrzała. Włoszka za pewne zauważyła żal w jej oczach bo sama posmutniała. Szybko wróciła na dawną pozycje i zatopiła spojrzenie w podręczniku. Pewnie patrzyła by w niego dalej, lecz Naty kopneła jej krzesło i podała karteczkę. Zabrała ją i przeczytała szybko.

                                                         Cami, ale z Ciebie swatka.
                                                 Z Tobą wszędzie, nawet na lody. ;)
                                     Nie martw się tak tą Franczescą, nie wie co traci.
                                     Jeszcze trochę i sama przekona się jaka jest panna Viola.
                                                              A teraz uśmiech proszę :)
                                                                     Za chwilę dzwonek :D

Uśmiechneła się, Maxi zawsze wiedział co z nią jest. Potrafił wywołać uśmiech na jej twarzy w każdej sytuacji. Uwielbiała go.
Rzeczywiście dzwonek zadzwonił, wyszła z klasy kiedy poczuła na ramieniu dotyk. Odwróciła się zobaczyła Fran. Mina od razu jej zrzędła.
-Czego chcesz, Fran?-zapytała
-Cami, nie możesz się na mnie gniewać. Tylko o to, że zadaje się z Violettą. Jesteśmy przyjaciółkami.
I wtedy pojawił się Fede.
-Nie Fran, nie jesteście już przyjaciółkami. Wybrałaś Violettę. Sama dokonałaś wyboru. Teraz wracaj do swojej przyjaciółki.-rzekł kuzyn dziewczyny. A Fran odeszła załamana.
-W pożądku, Cami?-zapytał. Uśmiechneła się lekko. Przytuliła się do przyjaciela.
Tak na prawdę myślała, że Fede stanie po stronie Fran-przecież to jego kuzynka.
Myliła się.
-Dziękuję, Fede.-szepneła. Chłopak pocałował ją w czoło. Bardzo lubił swoją przyjaciółkę. Wiedział co przeszła i z całego serca jej współczuł. Nie rozumiał Franczesci, była taka naiwna, łatwowierna.
Od kąd pokłóciła się z Camilą ich relacja zaczeła się psuć, bardzo. Kłócili się o najmniejszy szczegół.
-Podoba Ci się Lu-zapytała nagle, gdy wychodzili razem ze szkoły.
-Mi? Ta, paniusia? Chyba żartujesz.-obruszył się.
-Mhmm. Jasne. Dlaczego z nią siedziałeś?
-Bo nauczyciel mi kazał.
-Przecież to nic złego, że Ci się podoba.
-Już sam nie wiem. Ona ma w sobie coś takiego wyjątkowego. Czasami mi się wydaje, że nikt ją nie obchodzi, że jest taką lalką, a czasmi się otwiera, jest prawdziwa. Gdy się tak szczerze uśmiecha.
Włoch przymknął oczy. Dziewczyna się zaśmiała.
-Podoba Ci się.
-Ale... może ona coś knuje. Jest taka...
-Fede-spojrzała na niego ciepło-nie zakochałbyś się w złej osobie. Może jest powód jej zachowania.
Pamiętaj, że ktoś, kto wydaje się być bez serca, kiedyś kochał zbyt mocno.
Zastanowił się chwilę.
-Dzięki, cami! Uwielbiam Cię.-pocałował ją w policzek i pobiegł przed siebie.


           Taaa, możecie mnie śmiało zabić xD. Wiem, długo mnie tu nie było. Ale już się odrodziłam. Obiecuję,  że się poprawię i przepraszam za takie cuś, ale ja już się przyzwyczaiłam, że nie umiem pisać.
Wybaczcie, kocham.