wtorek, 27 maja 2014

Rozdział 3

Następnego dnia Cami wstała bardzo wcześnie, a gdy zeszła na dół zobaczyła, że Maxi już na nią czekał. Ucieszył ją jego widok. Podeszła do niego i przytuliła na powitanie. Oczywiście tę cudowną chwilę musiała zepsuć Violetta! Zbiegła na dół po schodach i zaśmiała się szyderczo.
-No, no! Widzę, że już się nawet nie kryjecie.- Powiedziała zadowolona z siebie.
-Przestań, my się tylko przyjaźnimy!- Odparła zaprzeczając jej wymysłom.
-Oczywiście.- Powiedziała sarkastycznie i puściła mi oczko.- W sumie dzisiaj nie mam czasu, żeby się z wami kłócić, bo Tomas już na mnie czeka.
-To idź, idź zanim mnie zdenerwujesz!- Krzyknęła i posłała jej zabójcze spojrzenie.
Uśmiechnęła się sztucznie, po czym odwróciła się na pięcie i wyszła z mieszkania. Przez okno można było zobaczyć, jak wsiada do samochodu Tomasa i szybko odjeżdża.
-Dobrze, to może my też już chodźmy. Idziemy dzisiaj po Francescę i Federico?- Zapytała Cami.
-Nie, dzisiaj mieli iść sami. W sumie nie wiem dlaczego, ale tak mi wczoraj powiedzieli.
-Aha, no to dobrze. Tylko pośpieszmy się, bo inaczej znów się spóźnimy.-Krzyknęła rudowłosa i szybko wybiegła z mieszkania, po czym zamknęła drzwi na klucz i szybkim tempem razem z Maxim zmierzali w stronę szkoły.
-W sumie szkoda mi Tomasa. Przecież Violetta tylko go wykorzystuje!
-To idź i mu to wytłumacz.- Zaśmiał się chłopak patrząc na mnie jak na wariatkę.
-Wiesz co? Dobra! On tam obok stoi i jest bez Violi, więc z nim porozmawiam.
-Ale ja tego nie mówiłem poważnie!...- Krzyknął, ale Cami już stała obok Tomasa.
-Hej Tomas musimy poważnie pogadać!- Oznajmiła dziewczyna rozglądając się czy w pobliżu nie ma jej siostry.- To niezmiernie ważne!
-Ale twoja siostra powiedziała, że...
-To właśnie o niej chciałabym porozmawiać!- Uniosła się.
-A coś się stało? Przecież jeszcze nie dawno się z nią widziałem...
-Ona cię wykorzystuje! Ty na prawdę tego nie widzisz? Nigdy nie przyszło ci do głowy, że ona tylko się tobą bawi? Nie widzisz jaka jest na prawdę?- Zaczęła zasypywać go pytaniami.
 -Przestań! Ona jest twoją siostrą, nie powinnaś tak o niej mówić!- Powiedział zdenerwowany.
-Widzę, że tak chcesz się bawić.-Violetta cały czas stała za Camilą i słyszała wszystko co dziewczyna powiedziała chłopakowi. Była strasznie zdenerwowana, co było po niej widać.
-Powiedziałam mu prawdę, a co zaprzeczysz?- Zapytała rudowłosa.
-Błagam, jesteś żałosna!- Warknęła szatynka.- Dlaczego myślisz, że ktokolwiek mógłby uwierzyć ci w te brednie? Przestań w końcu próbować mnie upokorzyć, bo ci się nie uda!- Zaczęła krzyczeć, po czym złapała Tomasa za rękę i pociągnęła za sobą.
Camila wróciła do Maxiego, była zrezygnowana, ale nie chciała dać tego po sobie poznać. Usiadła koło niego na trawie i nic nie mówiła przez dłuższą chwilę.
-Nie chciałbym cię denerwować, ale.. a nie mówiłem? Myślałaś, że ci uwierzy? Ona go całkiem zepsuła.- Powiedział Maxi chcąc jej wytłumaczyć Cami, że Tomasowi już nie da się pomóc.
-Wiesz, myślę, że on jeszcze wspomni moje słowa, jeszcze zobaczymy.- Powiedziała z uśmiechem.
-Ej! Tylko mi nie mów, że coś knujesz!- Wykrzykną brunet.
-Ja? No skąd!- Powiedziała z tajemniczym uśmiechem.
-Niech ci będzie, a teraz już chodźmy, potem mi opowiesz.- Odparł i razem weszli do szkoły.

***
Dedykuję ten rozdział mojej kochanej Weronice, którą loffciam z całego serduszka i chcę, żeby o tym wiedziała! ♥♥

Jak zwykle krótko. Nie wiem sama... podoba wam się? :) Komentujcie. Pozdrawiam Pati ;*

Pozwólcie, że się wtrącę. Widzicie co ja mam się z tą Patrycją?! Widzicie?!
Co za głupi dekiel! Dedykuje mi takie cudeńko i jak ja mam się teraz na nią gniewać co? Dobra czytajcie sobie a ja osobiście opierdziele Pati na fejsie xD.
Kocham <333333

czwartek, 15 maja 2014

Rozdział drugi

       
                      -Ile można na Ciebie czekać?!-zapytała dziewczyna wpuszczając przyjaciela do środka.
-Cami, nie denerwuj się. Rozpoczęcie roku zaczyna się dopiero za pół godziny.-powiedział spokojnie Maxi, siadając na kanapie.
-Wiem Maxi, wiem. Przepraszam. Po prostu denerwuję się! Dyrektorka wymyśliła jakąś klasę o profilu muzycznym. Ja się tam nie nadaję! Do tego Violetta będzie też będzie tam chodziła.
-Cami, oczywiście, że się nadajesz. Masz talent, tylko musisz w niego uwierzyć. A Violetta?
Poradzimy sobie. Masz przecież mnie, masz Franczeskę, masz Federico.
-Dziękuje Maxi. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła.-przytulił ją.
Trwali by tak w uścisku lecz schodząca ze schodów Violetta, nie mogła przepuścić okazji dokuczenia siostrze.
-O jak słodziutko. Raper w czapeczce, się nad Tobą zlitował i został Twoim chłopakiem?-powiedziała przesłodzonym głosem.
Przewrócił oczami, osunął od siebie Camilę.
-Ja nie wiem jak Ty z nią wytrzymujesz.-stwierdził.-Chodź, pójdziemy po Fran i Fede.
Wstali i wyszli z domu. Zostawiając zdezorientowaną Violettę samą.



             -Boże, Franczeska ile się można szykować?!-zapytał zdenerwowany Federico.
-Długo-odpowiedziała kuzynowi, kończąc malować oczy.
-Ja tu chyba ducha wyzionę zanim, ty będziesz gotowa.
-Zamiast marudzić, przydałbyś się na coś i otworzył drzwi.
Westchnął i wykonał polecenie kuzynki. W drzwiach stanęli ich przyjaciele.
-Hej. Gdzie Fran?-zapytała Camila przytulając Federico.
-E maluję się. Już od godziny próbuję ją wyciągnąć z łazienki. Ale nic to nie daje.-stwierdził Włoch i załamał ręce.
W tym czasie Fran właśnie zeszła ze schodów.
-No w końcu!
Franczeska zignorowała kuzyna i podeszła do przyjaciółki.
-Jak wyglądam?-zapytała gdy uścisnęła Camilę i Maxiego.
-Wyglądasz tak samo jak godzinę temu-orzekł Fede
-Nie znasz się-powiedziały zgodnie dziewczyny, na co obie się zaśmiały i przybiły sobie piątkę.
Maxi również zachichotał. Tylko Federico pozostał niewzruszony.
-Wyjdziemy w końcu dzisiaj do tej szkoły czy nie?-zapytał otwierając drzwi.
-Nie-sytuacja znowu się powtórzyła i dziewczyny po raz kolejny dostały napadu śmiechu.
Maxi pokręcił głową.
-Co za wariatki.-powiedział, uśmiechając się.
Tak na prawdę cieszył się widząc Camilę uśmiechniątą, co prawda przyjaźnił się z całą trójką. Ale to Camila była dla niego najważniejsza, To z nią dzielił dzieciństwo, to dla niej zrobiłby wszystko.
Weszli na korytarz prowadzący do ich sali. Ich oczom ukazała się dziewczyna o blond włosach.
Znana wszystkim jako szkolna diva.Tak to ta Ferro, Ludmiła Ferro. Do tąd czwórka przyjaciół nie miała z nią bliższego kontaktu. Znali ją z widzenia. Ale teraz miała chodzić do ich klasy.
-To z Wami będę chodziła do klasy?-zapytała podchodząc do nich. Przewertowała każdego wzrokiem, jednak jej uwagę skupił Włoch z wysoko postawioną grzywką i nieziemskimi oczami.
Zapewne stali by tak dalej na środku korytarza, gdyby nie dzwonek. Po jego usłyszeniu wszyscy skierowali się do klasy.
Camila podzieliła swoją uwagę na trzy, otóż; jednocześnie słuchała nauczycielki, która mówiła o tym jaka ich klasa jest wyjątkowa i jaką to ma szansę na przyszłość. Z drugiej strony pisała liściki z siedzącą obok Fran i siedzącym za nią Maxim. Oczywiście oprócz tych zajmujących czynności, obserwowała klasę.
Rozpoznała w niej Larę-dziewczynę, która jeździła na motorze wraz z Leonem, który również siedział w klasie. Potem ujrzała swoją siostrę rozmawiającą czule z Tomasem. Dobrze wiedziała, że Violetta robi to tylko na pokaz, po to aby wszyscy jej zazdrościli. Tak na prawdę żal jej było chłopaka, kochał Violettę. Widziała to na każdym kroku. Szkoda tylko, że ta miłość była jednostronna. Westchnęła ciężko.
Wsród klasy rozpoznała jeszcze Natalię, Diego, Andresa i jeszcze parę innych osób. Właściwie znała prawie wszystkie osoby siedzące w klasie. Mieszkała tu już 10 lat i Maxi zdążył jej pokazać wszystkie tutejsze miejsca i osoby.



        No więc piszę sobie z Pati i mi odbija, zabroniła mi mówić, że rozdział jest do niczego więc chciałam napisać, że jest beznadziejny, ale tego też mi zabroniła. Więc piszę, że jest; tragiczny, fatalny, rozpaczliwy, do bani, do chrzanu, do kitu, dziadowski, okropny, tandetny i nędzny.
Tak, mam bardzo bogaty zasób słownictwa. Droga Patrycja chyba o tym nie wie xD.
Ale do rzeczy, bardzo Was przepraszam za ten rozdział, doskonale zdaje sobię sprawę, że w porównaniu do Pati nie mam ani krzty talentu, z resztą i tak go nie mam. Nie ważne, coś się rozpisałam, Chaciałam Wam jeszcze coś napisać; wiecie co fajnie jest mieć takie osoby jak Wy.
       Dziękuję.

środa, 7 maja 2014

Rozdział 1

*10 lat później*

Camila siedziała na kanapie czekając na telefon od Maxiego. Miała szczerą nadzieję, że jej przyrodniej siostry Violetty dawno nie ma w domu. Niestety, myliła się. Szatynka zeszła po schodach do salonu i usiadła na kanapie, po czym włączyła telewizor, na jakimś kanale muzycznym. 
-Myślałam, że idziesz spotkać się z Tomasem.- Powiedziała dziewczyna przyglądając się Violi.
-To najwidoczniej się pomyliłaś, bo jestem tutaj. Będę na niego czekała, bo pojechał gdzieś z matką. Z resztą co cię to obchodzi?- Zapytała nieco oburzona. 
-W sumie nie obchodzi mnie to za bardzo, ale zapytałam z ciekawości.- Odparła rudowłosa. 
-Przestań w końcu wpychać nos w nie swoje sprawy!- Krzyknęła Violetta, po czym w ogóle przestała się odzywać do Cami. W gruncie rzeczy nie miała zamiaru się jej tłumaczyć. Najchętniej pozbyłaby się jej jak najszybciej, ale wiedziała, że to nie możliwe. 
Rudowłosa co chwilę sprawdzała czy Maxi do niej nie napisał. Niestety chłopak nie odzywał się już dość długo, a obiecał, że tego dnia się spotkają. Postanowiła sama, że sama do niego napisze. Wzięła komórkę i wysłała mu wiadomość o treści ,,Wpadniesz dziś po mnie? Muszę się tu męczyć z Violettą." I schowała telefon do kieszeni.
-Do kogo tak wypisujesz, może do narzeczonego?- Zapytała Violetta. Chyba znudziło jej się oglądanie tego badziewia i postanowiła jak zwykle o tej porze podokuczać swej siostrze.
-Ja też nie będę ci się tłumaczyć!- Oznajmiła Camila.
Jednak Violetta nie chciała poddać się bez walki i bez pozwolenie Camili wyciągnęła jej telefon z kieszeni, a potem zaczęła odczytywać wiadomości.
-Ej! Oddawaj mi mój telefon!- Wrzasnęła dziewczyna biegając za Violettą po całym mieszkaniu.
-Camilo, nie wiedziałam, że nie możesz ze mną wytrzymać i na dodatek romansujesz z Maxim!
Zdenerwowana dziewczyna wyrwała jej telefon z ręki i szybko wybiegła z domu. Szła w stronę domu Maxiego. Spotkali się w połowie drogi.
-Maxi, jak dobrze, że cię widzę!- Oznajmiła z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Przepraszam, że tak późno, ale musiałem coś jeszcze załatwić.- Zaczął się tłumaczyć.
-Nic się nie stało. Ale nie mogłam wytrzymać z Violettą i musiałam wyjść z domu, bo ona mnie już wykańcza.- Powiedziała i razem z Maxim poszli na spacer porozmawiać.
-Ona mnie kiedyś wykończy!-Powiedziała rudowłosa łapiąc się za głowę.
-Nie martw się! Może porozmawiaj ze swoją mamą i powiedz jej, że Violetta nadal cię nie akceptuje, może ona ci pomoże.-Powiedział Maxi klepiąc dziewczynę w ramię.
-Wiesz, boję się, że jeśli jej powiem to mi nie uwierzy lub stanie po stronie Violi. Nie wiem dlaczego mam z nią takie problemy i tylko ja widzę jaka jest na prawdę, a reszta ma ją za aniołka!
-Pomogę ci. Jeszce nie wiem jak, ale coś wymyślę.- Powiedział chłopak.
-Dziękuję, ale sądzę, że to nie będzie łatwe. Violetta zdążyła przekonać wszystkich, że nie jest tym za kogo ją uważam. Tak na prawdę to podła małpa i tylko udaje milutką.
-Więc trzeba pokazać wszystkim, że wcale nie jest taka święta i ja ci w tym pomogę!- Oznajmił, po czym postanowili pójść do kina i na razie nie przejmować się ową dziewczyną, która wzbudzała sympatię, a tak na prawdę już dawno okazała się być wredną żmiją.

No to ten... xD Krótko, ale jest. Miejmy nadzieję, że Weronika napiszę coś o wiele lepszego od tego badziewia, a na razie tyle musi wam wystarczyć. ;) Pozdrawiam was serdecznie Pati ;**