sobota, 29 listopada 2014

Rozdział 9

Federico właśnie wychodził ze szkoły. Miał zamiar tego dnia długo uczyć się na sprawdzian z historii. Był już obok wyjścia, gdy usłyszał czyjś płacz. Odwrócił się i spostrzegł siedzącą w kącie Ludmiłę. Szybko podszedł do niej, by dowiedzieć się co jej jest. Dziewczyna nawet go nie zauważyła, ale gdy usiadł obok niej automatycznie wstała.
-Federico, co ty tu robisz?- Zapytała z wściekłością.
-Zobaczyłem, że płaczesz i chciałem zapytać co się stało.- Wyjaśnił.
-A co cię to obchodzi? To nie twoja sprawa!- Warknęła.
-Ludmiła, proszę cię, nie zachowuj się tak, bo nie masz powodu.- Odparł.
-Ty.. w ogóle nie powinieneś ze mną rozmawiać, ja nie powinnam z tobą rozmawiać. Nie jesteś warty mojego cennego czasu.- Odpowiedziała i już miała  sobie pójść, ale Fede pociągnął ją za rękę.
-Oboje wiemy, że nie jesteś złą osobą, Ludmiło.- Wyszeptał jej do ucha.
-Nieprawda, w ogóle mnie nie znasz!- Próbowała uwolnić się z jego uścisku, ale on mocno ją do siebie przytulił.
Miała taką minę, jakby zobaczyła ducha. Wytrzeszczyła oczy i wpatrywała się w chłopaka z niedowierzaniem. Chyba nie wiedziała jak się zachować w tej sytuacji.
-Czy ty właśnie... eee...
-To przecież nic takiego, Lu.- Zaśmiał się, widząc jej minę.
-Yyy... ja chyba już pójdę.- Powiedziała i odwróciła się na pięcie.
-Czekaj, nie powiedziałaś mi co się stało!- Zawołał, chcąc dowiedzieć się co było powodem płaczu dziewczyny.
-To nie ważne, naprawdę muszę już iść.- Wytłumaczyła.
-Może chcesz, żebym cię odprowadził?- Zapytał, gdy już stała przy drzwiach.
-Nie, dziękuję.- Powiedziała ze złością i szybko wyszła ze szkoły.
Federico jeszcze przez chwilę stał w bezruchu ciągle w tym samym miejscu, ale po chwili otrząsnął się i tak, jak Ludmiła udał się w stronę wyjścia.

~*~

Camila wyszła ze swojego pokoju i stanęła twarzą w twarz z Violettą. Szatynka miała chyba zamiar wejść do jej pokoju, ale gdy zobaczyła Cami od razu się odsunęła. 
-Czego tu chcesz?- Zapytała rudowłosa. 
-Ja tylko chciałam pogadać.- Powiedziała wyjątkowo spokojna Violetta. 
-Tylko szybko, bo jestem z kimś umówiona.- Odrzekła Camila. 
-Przejdę do rzeczy, nie podoba mi się sposób w jaki traktujesz Fran. 
-Co? Czemu cię to w ogóle interesuje? Przecież już masz to czego chciałaś.- Oburzyła się. 
-To znaczy?- Spytała Viola. 
-Odebrałaś mi przyjaciółkę. Jesteś z siebie zadowolona, prawda?- Zapytała. 
-Ja nikogo nie musiałam ci odbierać! Francesca sama wybrała. Może nie byłaś dobrą przyjaciółką, co? Wydaje mi się, że powinnaś zastanowić się nad sobą zamiast zawsze o wszystko obwiniać mnie! Nie jesteś ideałem, kochanieńka i w końcu powinnaś to zrozumieć, nie uważasz? 
-Nie jestem złą przyjaciółką, nie mów tak!- Wrzasnęła Camila. 
-To jak mi wyjaśnisz fakt, że Fran woli mnie?- Uśmiechnęła się szyderczo. 
Camila spuściła głowę. Nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Może Violetta miała rację? Może to była tylko i wyłącznie jej wina, że Francesca ją zostawiła. Ale to by świadczyło o tym, że Cami naprawdę była okropną przyjaciółką... 
-Hej, Violu!- Usłyszała głos Tomasa i szybko weszła do swojego pokoju. 
Położyła się na łóżku i przykryła kołdrą. Już nie chciała nigdzie iść z Maxim, Larą i Leónem. Chciała zostać w domu i nie wychodzić aż do następnego dnia. Violetcie po raz kolejny udało się całkowicie ją zdołować. 
Postanowiła wysłać Maxiemu SMS-a, więc wyjęła komórkę i napisała: 

Maxi, dzisiaj nie mogę z wami iść, wybacz. Może zobaczymy się w ten weekend, Cami. xx

Chłopak odpisał jej w ciągu paru minut, ale wiedziała, że będzie drążył temat i w końcu sam do niej przyjdzie. Może to nawet lepiej, bo potrzebowała szczerej rozmowy z przyjacielem. Odczytała wiadomość od chłopaka:

Czyżby znowu Violetta? Nie przejmuj się, zraza u ciebie będę. A na te lody z Leónem i Larą pójdziemy kiedy indziej. Myślę, że i tak woleliby zostać sami. ;p W razie czego za 5 możesz się mnie spodziewać, Maxi. xoxo 

Mimowolnie się uśmiechnęła. Maxi był jedyną osobą, z którą chciała teraz rozmawiać. Właściwie tylko on ją tak dobrze rozumiał i tylko on potrafił ją pocieszyć. 

 ~*~

Taki nie zbyt długi ten rozdział. xD I długo musieliście czekać, więc przepraszam. Ale następny pisze Wera i na pewno będzie świetny. Pati ;*

niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 8

                Camila siedziała na lekcji geografii, jak cała reszta jej klasy.
-Boże, jak on przynudza.-szepneła Lara, kładąc głowę na ławce. Rudowłosa lekko się zaśmiała, od jakiegoś czasu bardzo zakolegowała się z brunetką. Zgadzały się w wielu sprawach. Na przykład w kwestii nauczyciela geografii, który gadał w kółko o tym samym i zachowuje się jakby był sam w klasie.
-Ale, on jest boski, prawda? Mogłabym go słuchać cały czas.- szepneła Natalia, która siedziała koło dziewczyn.
Lara i Camila, popatrzyły na siebie. No tak, pan profesor był przecież młody, przystojny, miał zniewalająco długie włosy i piękne, brązowe oczy.
-Ta, jasne.-powiedziała na odczepne Camila.
Nagle dostała czymś w głowę, to była karteczka od Maxiego. Rozwineła papierek i zobaczyła napis.
                           
                          Widzisz te dwójkę? Czyżby nasz Feduś był zakochany?
                                        Mrrrr, chyba szykuje się ślub. :D

Uśmechneła się i popatrzyła na Federico i Ludmiłę, nigdy nie pomyślała by, że Fede będzie siedział w ławce z tą "divą" Ludmiłą. Ale na razie przecież tylko rozmawiają.
Złapała za ołowek i odpisała.

                                         Maximiliono, czyżbyś zazdrościł?
                              Idziemy dzisiaj z Leonem i Larą na lody?
                          Właśnie czy nie uważasz, że ta dwójka do siebie pasuje?
                                      Nudzi mi się. Zeswatajmy ich. ;D

Zwineła kartkę w kulkę i rzuciła  ją sprawnie przez dwie ławki. Maxi złapał zręcznie karteczkę i rozwinął ją. Rudowłosa odwróciła się i niechcący zerkneła na zadowoloną Fran i Viole, to prawda zabolał ją ten widok. Fran była jej przyjaciółką, kochała ją.
Fran również na nią spojrzała. Włoszka za pewne zauważyła żal w jej oczach bo sama posmutniała. Szybko wróciła na dawną pozycje i zatopiła spojrzenie w podręczniku. Pewnie patrzyła by w niego dalej, lecz Naty kopneła jej krzesło i podała karteczkę. Zabrała ją i przeczytała szybko.

                                                         Cami, ale z Ciebie swatka.
                                                 Z Tobą wszędzie, nawet na lody. ;)
                                     Nie martw się tak tą Franczescą, nie wie co traci.
                                     Jeszcze trochę i sama przekona się jaka jest panna Viola.
                                                              A teraz uśmiech proszę :)
                                                                     Za chwilę dzwonek :D

Uśmiechneła się, Maxi zawsze wiedział co z nią jest. Potrafił wywołać uśmiech na jej twarzy w każdej sytuacji. Uwielbiała go.
Rzeczywiście dzwonek zadzwonił, wyszła z klasy kiedy poczuła na ramieniu dotyk. Odwróciła się zobaczyła Fran. Mina od razu jej zrzędła.
-Czego chcesz, Fran?-zapytała
-Cami, nie możesz się na mnie gniewać. Tylko o to, że zadaje się z Violettą. Jesteśmy przyjaciółkami.
I wtedy pojawił się Fede.
-Nie Fran, nie jesteście już przyjaciółkami. Wybrałaś Violettę. Sama dokonałaś wyboru. Teraz wracaj do swojej przyjaciółki.-rzekł kuzyn dziewczyny. A Fran odeszła załamana.
-W pożądku, Cami?-zapytał. Uśmiechneła się lekko. Przytuliła się do przyjaciela.
Tak na prawdę myślała, że Fede stanie po stronie Fran-przecież to jego kuzynka.
Myliła się.
-Dziękuję, Fede.-szepneła. Chłopak pocałował ją w czoło. Bardzo lubił swoją przyjaciółkę. Wiedział co przeszła i z całego serca jej współczuł. Nie rozumiał Franczesci, była taka naiwna, łatwowierna.
Od kąd pokłóciła się z Camilą ich relacja zaczeła się psuć, bardzo. Kłócili się o najmniejszy szczegół.
-Podoba Ci się Lu-zapytała nagle, gdy wychodzili razem ze szkoły.
-Mi? Ta, paniusia? Chyba żartujesz.-obruszył się.
-Mhmm. Jasne. Dlaczego z nią siedziałeś?
-Bo nauczyciel mi kazał.
-Przecież to nic złego, że Ci się podoba.
-Już sam nie wiem. Ona ma w sobie coś takiego wyjątkowego. Czasami mi się wydaje, że nikt ją nie obchodzi, że jest taką lalką, a czasmi się otwiera, jest prawdziwa. Gdy się tak szczerze uśmiecha.
Włoch przymknął oczy. Dziewczyna się zaśmiała.
-Podoba Ci się.
-Ale... może ona coś knuje. Jest taka...
-Fede-spojrzała na niego ciepło-nie zakochałbyś się w złej osobie. Może jest powód jej zachowania.
Pamiętaj, że ktoś, kto wydaje się być bez serca, kiedyś kochał zbyt mocno.
Zastanowił się chwilę.
-Dzięki, cami! Uwielbiam Cię.-pocałował ją w policzek i pobiegł przed siebie.


           Taaa, możecie mnie śmiało zabić xD. Wiem, długo mnie tu nie było. Ale już się odrodziłam. Obiecuję,  że się poprawię i przepraszam za takie cuś, ale ja już się przyzwyczaiłam, że nie umiem pisać.
Wybaczcie, kocham.

czwartek, 7 sierpnia 2014

Rozdział 7

Francesca siedziała w domu Violetty i na nią czekała. Szatynka poszła poprosić swoją gosposię-Olgę o coś do jedzenia. Camili nie było w domu, wyszła z Maxim na spacer. Fran czuła się trochę nieswojo, ponieważ w tym domu zawsze przesiadywała u Cami, nie u jej siostry. Wiedziała też, że rudowłosa nie będzie zadowolona, kiedy dowie się, że Włoszka złożyła wizytę Violetcie. W końcu Viola wróciła do swojego pokoju i usiadła obok Fran.
-Olga zaraz przyniesie nam kanapki i sok pomarańczowy.- Powiedziała przesłodzonym głosem.
-Myślisz, że Camila nie będzie ma mnie za to, że do ciebie przyszłam?- Zapytała Francesca.
-Dlaczego miałaby być zła, Fran? Na pewno nie, przecież ona jest taka dobra!
-A ona mi tyle okropnych rzeczy o tobie mówiła, teraz widzę, że to nie prawda!-Odparła.
-Czasem bywam nie miła, ale ja na prawdę staram się poprawić.- Wyjaśniła Viola.
-Wiem, Violetto, to widać.- Powiedziała Francesca uśmiechając się do szatynki.
-Czy to oznacza, że jesteśmy przyjaciółkami?-Zapytała uradowana dziewczyna.
-Myślę, że tak!- Odparła Francesca i przytuliła swoją nową, może nawet najlepszą przyjaciółkę.
Temu wszystkiemu przyglądała się Camila. Wcześniej wróciła ze spaceru z Maxim i słyszała całą rozmowę dziewczyn. Francesca ją zauważyła. Rudowłosa szybko zniknęła z jej zasięgu wzorku. Włoszka pobiegła za nią, mimo sprzeciwu Violetty, chciała jej wszystko wyjaśnić.
-Cami, chyba nie jesteś na mnie zła?- Zapytała Francesca wchodząc do pokoju Cami.
-Idź sobie, nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. Violetta na ciebie czeka.- Odparła.
-Ale Cami, ja...
-Nie będę cię słuchać, wyjdź!- Rozkazała rudowłosa, a Francesca wyszła z jej pokoju.
 Camila została sama. Było jej źle z tym, że pokłóciła się z przyjaciółką, ale wiedziała, że jeśli ktoś zacznie zadawać się z Violettą, to stanie się taki jak ona. Dla niej ich przyjaźń była skończona!

***

León był na siedział na ławce w parku. Był zły. Znowu pokłócił się z rodzicami. Oni w ogóle go nie rozumieli. Nie potrafili zaakceptować tego, że jazda na motorze to jego pasja. A najgorsze było to, że zakazali mu jeździć. Powiedzieli, że jeśli dowiedzą się o tym, że jeździł na motorze, to zakażą mu wszystkiego. Był w kropce, w sytuacji bez wyjścia. Człowiek bez pasji nie ma życia. Faktem było, że chłopak również kochał śpiewać, ale motocross, to całe jego życie.
-León, czyżbyś zapomniał, że dzisiaj idziemy razem pojeździć?- Usłyszał znany mu dziewczęcy głos. 
-Wybacz, ale nie mogę.- Wyszeptał tak, że dziewczyna ledwo go usłyszała. 
-Dlaczego? Musisz iść wcześniej do domu? Więc możemy pójść jutro. 
-Nie Lara, nie mogę. Już nigdy, nigdy więcej.- Odparł ze spuszczoną głową. 
-Jak to?- Zapytała zdziwiona dziewczyna, nie wiedziała o co chodzi Leónowi. 
-Wczoraj rozmawiałam z rodzicami, zakazali mi jeździć.- Powiedział zdruzgotany. 
-Nie mogli... to przecież okropne! Wiedzą, że to twoja pasja i...
-Powiedzieli, że ważniejsze jest moje życie i zabrali mój motor.- Odparł. 
-To już przesada! Ale mogę ci oddać mój stary, jest w dobrym stanie.- Oznajmiła. 
-Nie, gdyby ktokolwiek mnie zobaczył... nigdy więcej nie wypuściliby mnie z domu. 
-Więc będę musiała z nimi porozmawiać!- Powiedziała całkiem poważnie. 
-Chyba żartujesz, nawet cię nie posłuchają.- Powiedział patrząc na nią jak na wariatkę.
-A założymy się? Chodź, zaraz się przekonasz.- Odparła i razem z Leónem poszli do jego rodziców.
Czego nie zrobi się dla przyjaciele? Lara czuła, że dla Leóna mogłaby zrobić wszystko. On o tym bardzo dobrze wiedział. Dziewczyna już nie raz mu pomogła. Wiedział, że może na nią liczyć. Jednak on był dla niej kimś więcej niż tylko przyjacielem. Bardzo go kochała, lecz wiedziała, że on nie odwzajemnia jej uczuć. Była pewna, iż on widzi w niej tylko przyjaciółkę, z którą jeździ na motocrossie. Ale czy miała rację?

piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 6

      Franczesca siedziała przy biurku i usiłowała zrobić zadanie domowe, niestety jej myśli krążyły daleko od matematyki. Myślała o Marco, o ich dzisiejszym spotkaniu, które miało miejsce pare godzin temu. Musiała przyznać, że im bazdziej go poznawała tym bardziej jej się podobał. Przez chwilę myślała nawet jak to by było gdyby byli razem. Potem jednak szybko odgoniła od siebie tą myśl tłumacząc sobie, że jest nienormalna. Nagle do jej pokoju wkroczył Fede z niezbyt zadowoloną miną. Włoszka przewróciła oczami.
-Czego chcesz?-zapytała
-Nie podoba mi się jak potraktowałaś Camilę.-dziewczyna ciężko westchneła
-Nic jej przecież nie zrobiłam.
-Po jaką cholerę w ogóle gadałaś z tą szują?
Franczesca podniosła brwi.
-Zachowujesz się jak dziecko. Chyba mogę z Nią jeszcze rozmawiać co?
-To Ty zachowujesz się jak dziecko. Ile znasz Cami co? Dobrze wiesz jak ona cierpi przez Violettę, a Ty robisz jej takie świństwo.
-Może Violetta wcale nie jest taka zła. Może Cami tylko tak się wydaje.
-Dziewczyno czy Ty się słyszysz?! Co ta Violetta Ci nagadała? Na twoim miejscu dobrze zastanowiłbym się na twoim zachowaniem. Camila nigdy Cię nie zawiodła, a Ty zdradzasz ją w momencie kiedy najbardziej Cię potrzebuje. Zastanów się komu powinnaś ufać Violtcie czy Camili? Ja powiem Ci jedno nigdy, ale to nigdy nie zachowałbym się tak jak Ty. Nawet gdyby Camila przesadzała. Powinnaś przy Niej trwać bez względu na wszystko. Bo to Twoja przyjaciółka, prawdziwa przyjaciółka.
A Ty swoim zachowaniem niszczysz waszą przyjaźń. Ratuj ją zanim będzie za  późno.
I na prawdę myślę, że nie zasługujesz na taką przyjaciółkę jaką jest Camila.
Fran chciała coś powiedzieć niestety nie zdążyła, chłopak wyszedł trzaskając drzwiami. Zostawił ją samą. Tylko ona i poczucie winy.

 
       Camila uśmiechneła się do siebie patrząc na słowa piosenki, które właśnie napisała. Usiadła na łóżku i wzięła do rąk gitarę, właśnie miała zacząć śpiewać.Kiedy do jej pokoju ktoś wszedł.
Dziewczyna szeroko się uśmiechneła widząc w drzwiach swoją mamę.
-Camilko, martwiłam się i zrobiłam Ci kolację, pomyślałam, że będziesz głodna. Ta muzyka tak bardzo Cię pochłonęła.
-Dziękuje-ledwo zauważalnie się zawahała-mamo.
-Co tam masz córeczko, napisałaś jakąś piosenkę?-kobieta jakby chciała utwierdzić Camilę w przekonaniu, że jest jej córką. Tak na prawdę rudowłosa uwielbiała gdy kobieta mówiła do Niej "córko" dopiero wtedy miała pewność, że jest częścią tej rodziny.
-Tak, napisałam piosenkę.-powiedziała nie pewnie.
-Zaśpiewasz mi?-zapytała siadając obok niej.
-Dobrze-zgodziła się nie chętnie.
Dziewczyna zamknęła oczy i poczęła grać i śpiewać. Nie potrzebowała patrzeć na kartkę, ponieważ muzyka płyneła z jej serca i trafiała do tych, których tak bardzo kochała-do jej mamy.
-Pięknie. Jestem z Ciebie taka dumna.-wyznała kobieta i pocałowała córkę w czoło.
-Kocham Cię mamo.-teraz jej słowa zabrzmiały pewnie. Kobieta uśmiechneła się szeroko.
-Też Cię kocham słonko. Zjedz kolację i nie siedź za długo.
-Dobrze.
-O cześć Violu. Jadłaś kolację.
-Tak mamo. Dziękuje.-kobieta opuściła pokój Camili a Violetta spojrzała złowieszczym wzrokiem na siostrę.
-Ty na prawdę myślisz, że ona Cię kocha?! Jesteś żałosna. Jesteś nikim, zwykłą sierotą.
Przygarnietą z łaski. Jesteś nikim. Nikt, nigdy Cię nie pokocha. Jesteś zerem.
A ta piosenka? Jest tak beznadziejna jak ty!-wzieła kartkę, podarła ją i rozrzuciła po jej pokoju.
-Kłamiesz-wyszeptała dziewczyna.
-Do prawdy? Po co miałabym to robić?! Mama przygarneła Cię tylko dlatego bo zrobiło jej się Ciebie szkoda. Nigdy Cię nie kochała i nigdy nie pokocha...
-Violetta wynoś się!-krzyknął Maxi, który pojawił się w drzwiach i słuchał Violetty.
-Oczywiście-powiedziała sztucznie się uśmiechając. Co Ty tu w ogóle robisz o tej porze? Nie powinieneś być już w domu?
-Przyszedłem po zeszyt, zostawiłem go wczoraj u Cami-warknął. Violetta wyszła.
-Cami...-zaczął chłopak z żalem.
Dziewczyna odwróciła głowę by ukryć łzy spływające po jej policzkach.
Niestety chłopak za dobrze znał swoją przyjaciółkę usiadł koło niej i mocno przytulił.
-Ona kłamie, wcale tak nie jest. Twoja mama Cię kocha, jesteś jej córką, ona Cię wychowała. Zależy jej na tobie tak samo jak na Violetcie.
-Nie prawda.-dziewczyna podniosła na niego wzrok.-Nikt by mnie nie pokochał jestem beznadziejna.
-Nie! Nigdy więcej tak nie mów!-złapał jej podbródek- Nie masz prawa tak mówić! Nie masz prawa tak myśleć! Rozumiesz?-pokiwała głową i znowu wtuliła sie w chłopaka.
Westchnął ciężko. Całym swoim sercem nienawidził Violetty. On doskonale wiedział jak Camila cierpi przez swoją siostrę, Violetta raniła Camilę, niszczyła ją, niszczyła ją od środka.
A Maxi nie cierpiał patrzeć jak jego przyjaciółka cierpi.
Bardzo ją kochał, nawet nie wiedział jak bardzo.




      Przepraszam. Tylko tyle mam do powiedzenia. Przepraszam.

poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział 5

Francesca śpieszyła się na lekcje. Dodatkowe zajęcia z matematyki były w jej przypadku obowiązkowe. Włoszka wbiegła po schodach na drugie piętro i czym prędzej pognała do klasy. Kiedy już prawie była na miejscu jakiś fajtłapa wpadł na nią, co było jednoznaczne z upadkiem.
-Hej, patrz jak chodzisz!- Krzyknęła, po czym szybko podniosła się z podłogi.
-Przepraszam. Po prostu śpieszę się na dodatkowe zajęcia z matematyki.- Wytłumaczył się.- Zaraz, zaraz, czy ty przypadkiem nie chodzisz ze mną do klasy? Francesca, tak?
-Po prostu Fran.- Odparła.- No tak, chodzimy razem do klasy, pamiętam cię. Nazywasz się Marco?
-Tak. A ty dokąd się tak śpieszyłaś?- Zapytał zaciekawiony chłopak.
-Też mam korki z matmy.- Odpowiedziała, po czym obróciła się na pięcie i weszła do klasy.
Marco wszedł zaraz za nią i usiadł obok niej. Zdenerwowała się. Nowy kolega nie przypadł jej do gustu. Chociaż z innej strony trochę ją zaintrygował. Z jednej strony chciała usiąść w innej ławce, a z drugiej lepiej go poznać, dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Tylko, na którą opcję się zdecydować?
-Fran!- Szepnął i podał jej do ręki mała, zwiniętą w rulon kartkę.
Dziewczyna odczytała wiadomość- Co robisz dzisiaj po lekcjach? Możemy gdzieś razem pójść, odpowiedz. :) Dziewczyna schowała kartkę do kieszeni spodni. Czuła się zawstydzona, ale postanowiła zaryzykować i spotkać się z chłopakiem, który wydawała się jej sympatyczny.
-Więc jak będzie?- Zapytał z uśmiechem.
-Zgoda, ale na razie daj mi się skupić na lekcji! Mam kartkówkę do zaliczenia.- Powiedziała, po czym zajęła się lekcją więcej nie rozmawiając z Marco.

***

Camila siedziała przed budynkiem szkoły. Czekała na Maxiego i Federico, z którymi miała wrócić do domu. Zazwyczaj szła z nimi również Francesca, ale tym razem rudowłosa nie chciała przebywać w jej towarzystwie. To, że zaprzyjaźniła się z Violettą było dla niej powodem do gniewu. To okropne uczucie, gdy przyjaciel spoufala się z wrogiem. Nagle Włoszka wyszła ze szkoły i zmierzała w stronę Camili. Ta chciała ją zignorować, ale Fran miała do niej jakąś ważną sprawę.
-Cami, Cami! Pamiętasz Marco, tego z naszej klasy? Chciał, żebym dzisiaj z nim wyszła!- Pisnęła.
-Może opowiesz o tym swojej nowej przyjaciółce Violetcie?- Odparła rudowłosa z wyrzutem.
Gdy tylko zobaczyła, że Maxi i Fede wychodzą ze szkoły, to pobiegła w ich stronę, zostawiając Francescę samą jak palec. Nie chciała sprawić jej przykrości, ale była na nią zbyt wściekła, by normalnie pogadać.  Postanowiła nie rozmawiać z nią przez jakiś czas.
-Pokłóciłyście się?- Zapytał Federico, gdy wreszcie do nich podeszła.
-Ma nową, lepszą przyjaciółkę.- Odparła nadąsana dziewczyna.
-Aż tak cie denerwuje jej przyjaźń z Violettą?- Wtrącił się Maxi.
-Przecież wiesz, że ona to robi specjalnie, po to, żebym była wkurzona!- Oznajmiła Camila.
-A może postanowiła znaleźć prawdziwych przyjaciół?- Zaśmiał się Federico.
-Jesteście niepoważni! Niech będzie sobie z Tomasem, czy z kim tam chce, ale moim przyjaciołom powinna dać spokój! Wiem, że robi to specjalnie, ale Fran tego nie widzi.
-Jeszcze się przekona i wspomni twoje słowa. Wtedy będziesz mogła powiedzieć ,,a nie mówiłam?"- Powiedział Maxi, próbując rozweselić przyjaciółkę.
-Wtedy może być już o wiele za późno!- Oznajmiła i nie odezwała się ani słowem przez resztę drogi.

***

Dodałam rozdział, juhu! xD Muszę wam jeszcze przekazać, że Wery nie będzie chyba do czwartku, bo coś tam jej się z internetem stało. :C Na pewno, gdy wróci napiszę suuper rozdział dla was. Pozdro, Pati ;)!

sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 4

             Camila siedziała w klasie. Z zadumą patrzyła w okno. Wcale nie próbowała zrobić zadania z matematyki, nawet nie przeczytała polecenia, nie obchodziły jej teraz jakiś trójkąt wpisany w okrąg i to jaką ma wysokość i pole. W głowie miała melodię, której nie mogła się pozbyć już od kilku dni, miała jakieś urywki słów i melodię ale nie umiała stworzyć z tego jasnej całości.
Popatrzyła na zegarek, który wisiał na ścianie. Westchnęła do końca lekcji zostało jeszcze dwadzieścia minut. Zmusiła się by spojrzeć w zeszyt i zapisać kilka liczb. W końcu nie było to takie trudne, ale czy potrzebne?
                Wychodząc z klasy zderzyła się z ładną blondynką.
-Przepraszam... Ludmiła tak?
-No oczywiście, słonko przecież to ja Ludmiła Ferro.-powiedziała i odgarnęła włosy za ramię.
-Tak, właśnie tak-rzekła Camila, co prawda podejrzewała jaka jest Ludmiłą ale Camila była bardzo mądrą osobą, wiedziała, że nie należy oceniać ludzi po pozorach. Nową klasę poznała dopiero kilka dni temu, a Ona wychodziła z załorzenia nie znasz nie oceniaj.
-Idziesz może na stołówkę.-zapytała po chwili przyjaźnie.
Blondynka nieco się zmieszała.
-Yyy nie, na pewno nie pójdę z Tobą na stołówkę.-Chęć Ludmiły była taka by jej głos zabrzmiał pewnie i wyniośle, jak na złość jednak zabrzmiał cicho i nie pewnie.
Ludmiła ominęła Camilę i wyszła bez słowa.
Zostawiając rudowłosą jak wrytą. Jedno było pewne Ludmiła Ferro była jedną wielką niewiadomą.
A Camila obiecała sobie, że prędzej czy później ją rozwiąże.
-Idziemy?-zapytał Maxi, który chwilę później zjawił się obok Niej.
-Tak-odrzekła wesoło, skierowali się na stołówkę.
Gdy weszli do pomieszczenia ich oczom ukazała się Franczeska rozmawiająca z Violettą.
To było dziwne. Maxi podejrzliwie spojrzał na Włoszkę. On jak nikt inny wiedział ile Camila wycierpiała przez Swoją siostrę. Franczeska czując na sobie wzrok przyjaciół postanowiła do Nich podejść.
-Coś się stało- zapytała podchodząc do przyjaciół.
-Nie tylko się zastanawiam co robisz w towarzystwie mojej siostry-odrzekła cicho Camila patrząc na Nią podejrzliwym wzrokiem.
-Wiesz, nie jest taka zła jak mówiłaś. Wydaje się być całkiem miła-odrzekła Franczeska, idąc z przyjaciółmi do wolnego stolika.
-Nie znasz Jej Fran uwierz mi. Ona tylko udaję miłą-Camila próbowała wytłumaczyć przyjaciółce jak jest na prawdę.
-Cami to, że Ty nie lubisz Violetty to nie znaczy, że ja nie mogę się z Nią zadawać.
Rudowłosą zabolały te słowa, wiedziała do czego jest zdolna Violetta, ale nie przypuszczała, że posunie się do tak perfidnego czynu. Chciała Jej odebrać przyjaciółkę? Chciała Ją zniszczyć. a dobrze wiedziała, że gdy odsunie od Niej jedynych bliskich ludzi ta będzie bezradna. Tylko po co to robiła?


          Ludmiła szła właśnie na kolejną lekcję, rozmawiała przez telefon i nie zauważyła, że przechodzi tędy Federico. Zderzyli się.
-Jak chodzisz!?-warknęła dziewczyna.
-Bycie miłym nie boli.-dogryzł Włoch, zirytowany zachowaniem blondynki.
-Patrzenie jak się idzie też nie boli.
-Chodzę z Tobą do klasy już od kilku dni. Powiedz mi czemu jesteś taka wredna?
-Życie mnie tego nauczyło. Nie martw się nie musisz mieć ze mną nic wspólnego-odrzekła i na chwilę popatrzyła mu w oczy, chciała odejść, nie potrafiła zahipnotyzował ją.
Spojrzał na Nią to co mówiła nie było głupie wyczytał z Jej oczu prawdę? Może nie jest taka jaka się wydaję? Camila od zawsze powtarzała mu, że ludzie dużo w sobie kryją i czasami trzeba czasu aby to odkryć.
-A gdybym chciał mieć z Tobą coś wspólnego?-zapytał nagle.
-Uwierz mi wiem lepiej, nie chcesz.-powiedziała cicho po czym zwiesiła głowę i odeszła.
Federico odwrócił się i na Nią popatrzył, było w Niej coś wyjątkowego, coś co chciał odkryć.


          No i przybyłam po tak długim czasie, ale jestem. Oby mnie Pati za ten rozdział nie zamordowała xD Ale wiecie co? Wakacje się zaczęły co za zaciesz. Macie podnietę jak ja, czy może będzecie tęsknić za szkołą? Dobrze bez wielkich narzekań.  Właśnie zapraszam Was do zakładki z pytaniem bohaterów, myślę, że wymyślimy z żoną zacne odpowiedzi xD Dobrze żegnam się z Wami nexta piszę Patrycja więc możecie być spokojne.

wtorek, 27 maja 2014

Rozdział 3

Następnego dnia Cami wstała bardzo wcześnie, a gdy zeszła na dół zobaczyła, że Maxi już na nią czekał. Ucieszył ją jego widok. Podeszła do niego i przytuliła na powitanie. Oczywiście tę cudowną chwilę musiała zepsuć Violetta! Zbiegła na dół po schodach i zaśmiała się szyderczo.
-No, no! Widzę, że już się nawet nie kryjecie.- Powiedziała zadowolona z siebie.
-Przestań, my się tylko przyjaźnimy!- Odparła zaprzeczając jej wymysłom.
-Oczywiście.- Powiedziała sarkastycznie i puściła mi oczko.- W sumie dzisiaj nie mam czasu, żeby się z wami kłócić, bo Tomas już na mnie czeka.
-To idź, idź zanim mnie zdenerwujesz!- Krzyknęła i posłała jej zabójcze spojrzenie.
Uśmiechnęła się sztucznie, po czym odwróciła się na pięcie i wyszła z mieszkania. Przez okno można było zobaczyć, jak wsiada do samochodu Tomasa i szybko odjeżdża.
-Dobrze, to może my też już chodźmy. Idziemy dzisiaj po Francescę i Federico?- Zapytała Cami.
-Nie, dzisiaj mieli iść sami. W sumie nie wiem dlaczego, ale tak mi wczoraj powiedzieli.
-Aha, no to dobrze. Tylko pośpieszmy się, bo inaczej znów się spóźnimy.-Krzyknęła rudowłosa i szybko wybiegła z mieszkania, po czym zamknęła drzwi na klucz i szybkim tempem razem z Maxim zmierzali w stronę szkoły.
-W sumie szkoda mi Tomasa. Przecież Violetta tylko go wykorzystuje!
-To idź i mu to wytłumacz.- Zaśmiał się chłopak patrząc na mnie jak na wariatkę.
-Wiesz co? Dobra! On tam obok stoi i jest bez Violi, więc z nim porozmawiam.
-Ale ja tego nie mówiłem poważnie!...- Krzyknął, ale Cami już stała obok Tomasa.
-Hej Tomas musimy poważnie pogadać!- Oznajmiła dziewczyna rozglądając się czy w pobliżu nie ma jej siostry.- To niezmiernie ważne!
-Ale twoja siostra powiedziała, że...
-To właśnie o niej chciałabym porozmawiać!- Uniosła się.
-A coś się stało? Przecież jeszcze nie dawno się z nią widziałem...
-Ona cię wykorzystuje! Ty na prawdę tego nie widzisz? Nigdy nie przyszło ci do głowy, że ona tylko się tobą bawi? Nie widzisz jaka jest na prawdę?- Zaczęła zasypywać go pytaniami.
 -Przestań! Ona jest twoją siostrą, nie powinnaś tak o niej mówić!- Powiedział zdenerwowany.
-Widzę, że tak chcesz się bawić.-Violetta cały czas stała za Camilą i słyszała wszystko co dziewczyna powiedziała chłopakowi. Była strasznie zdenerwowana, co było po niej widać.
-Powiedziałam mu prawdę, a co zaprzeczysz?- Zapytała rudowłosa.
-Błagam, jesteś żałosna!- Warknęła szatynka.- Dlaczego myślisz, że ktokolwiek mógłby uwierzyć ci w te brednie? Przestań w końcu próbować mnie upokorzyć, bo ci się nie uda!- Zaczęła krzyczeć, po czym złapała Tomasa za rękę i pociągnęła za sobą.
Camila wróciła do Maxiego, była zrezygnowana, ale nie chciała dać tego po sobie poznać. Usiadła koło niego na trawie i nic nie mówiła przez dłuższą chwilę.
-Nie chciałbym cię denerwować, ale.. a nie mówiłem? Myślałaś, że ci uwierzy? Ona go całkiem zepsuła.- Powiedział Maxi chcąc jej wytłumaczyć Cami, że Tomasowi już nie da się pomóc.
-Wiesz, myślę, że on jeszcze wspomni moje słowa, jeszcze zobaczymy.- Powiedziała z uśmiechem.
-Ej! Tylko mi nie mów, że coś knujesz!- Wykrzykną brunet.
-Ja? No skąd!- Powiedziała z tajemniczym uśmiechem.
-Niech ci będzie, a teraz już chodźmy, potem mi opowiesz.- Odparł i razem weszli do szkoły.

***
Dedykuję ten rozdział mojej kochanej Weronice, którą loffciam z całego serduszka i chcę, żeby o tym wiedziała! ♥♥

Jak zwykle krótko. Nie wiem sama... podoba wam się? :) Komentujcie. Pozdrawiam Pati ;*

Pozwólcie, że się wtrącę. Widzicie co ja mam się z tą Patrycją?! Widzicie?!
Co za głupi dekiel! Dedykuje mi takie cudeńko i jak ja mam się teraz na nią gniewać co? Dobra czytajcie sobie a ja osobiście opierdziele Pati na fejsie xD.
Kocham <333333