-Federico, co ty tu robisz?- Zapytała z wściekłością.
-Zobaczyłem, że płaczesz i chciałem zapytać co się stało.- Wyjaśnił.
-A co cię to obchodzi? To nie twoja sprawa!- Warknęła.
-Ludmiła, proszę cię, nie zachowuj się tak, bo nie masz powodu.- Odparł.
-Ty.. w ogóle nie powinieneś ze mną rozmawiać, ja nie powinnam z tobą rozmawiać. Nie jesteś warty mojego cennego czasu.- Odpowiedziała i już miała sobie pójść, ale Fede pociągnął ją za rękę.
-Oboje wiemy, że nie jesteś złą osobą, Ludmiło.- Wyszeptał jej do ucha.
-Nieprawda, w ogóle mnie nie znasz!- Próbowała uwolnić się z jego uścisku, ale on mocno ją do siebie przytulił.
Miała taką minę, jakby zobaczyła ducha. Wytrzeszczyła oczy i wpatrywała się w chłopaka z niedowierzaniem. Chyba nie wiedziała jak się zachować w tej sytuacji.
-Czy ty właśnie... eee...
-To przecież nic takiego, Lu.- Zaśmiał się, widząc jej minę.
-Yyy... ja chyba już pójdę.- Powiedziała i odwróciła się na pięcie.
-Czekaj, nie powiedziałaś mi co się stało!- Zawołał, chcąc dowiedzieć się co było powodem płaczu dziewczyny.
-To nie ważne, naprawdę muszę już iść.- Wytłumaczyła.
-Może chcesz, żebym cię odprowadził?- Zapytał, gdy już stała przy drzwiach.
-Nie, dziękuję.- Powiedziała ze złością i szybko wyszła ze szkoły.
Federico jeszcze przez chwilę stał w bezruchu ciągle w tym samym miejscu, ale po chwili otrząsnął się i tak, jak Ludmiła udał się w stronę wyjścia.
~*~
Camila wyszła ze swojego pokoju i stanęła twarzą w twarz z Violettą. Szatynka miała chyba zamiar wejść do jej pokoju, ale gdy zobaczyła Cami od razu się odsunęła.
-Czego tu chcesz?- Zapytała rudowłosa.
-Ja tylko chciałam pogadać.- Powiedziała wyjątkowo spokojna Violetta.
-Tylko szybko, bo jestem z kimś umówiona.- Odrzekła Camila.
-Przejdę do rzeczy, nie podoba mi się sposób w jaki traktujesz Fran.
-To znaczy?- Spytała Viola.
-Odebrałaś mi przyjaciółkę. Jesteś z siebie zadowolona, prawda?- Zapytała.
-Ja nikogo nie musiałam ci odbierać! Francesca sama wybrała. Może nie byłaś dobrą przyjaciółką, co? Wydaje mi się, że powinnaś zastanowić się nad sobą zamiast zawsze o wszystko obwiniać mnie! Nie jesteś ideałem, kochanieńka i w końcu powinnaś to zrozumieć, nie uważasz?
-Nie jestem złą przyjaciółką, nie mów tak!- Wrzasnęła Camila.
-To jak mi wyjaśnisz fakt, że Fran woli mnie?- Uśmiechnęła się szyderczo.
Camila spuściła głowę. Nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Może Violetta miała rację? Może to była tylko i wyłącznie jej wina, że Francesca ją zostawiła. Ale to by świadczyło o tym, że Cami naprawdę była okropną przyjaciółką...
-Hej, Violu!- Usłyszała głos Tomasa i szybko weszła do swojego pokoju.
Położyła się na łóżku i przykryła kołdrą. Już nie chciała nigdzie iść z Maxim, Larą i Leónem. Chciała zostać w domu i nie wychodzić aż do następnego dnia. Violetcie po raz kolejny udało się całkowicie ją zdołować.
Postanowiła wysłać Maxiemu SMS-a, więc wyjęła komórkę i napisała:
Maxi, dzisiaj nie mogę z wami iść, wybacz. Może zobaczymy się w ten weekend, Cami. xx
Chłopak odpisał jej w ciągu paru minut, ale wiedziała, że będzie drążył temat i w końcu sam do niej przyjdzie. Może to nawet lepiej, bo potrzebowała szczerej rozmowy z przyjacielem. Odczytała wiadomość od chłopaka:
Czyżby znowu Violetta? Nie przejmuj się, zraza u ciebie będę. A na te lody z Leónem i Larą pójdziemy kiedy indziej. Myślę, że i tak woleliby zostać sami. ;p W razie czego za 5 możesz się mnie spodziewać, Maxi. xoxo
Mimowolnie się uśmiechnęła. Maxi był jedyną osobą, z którą chciała teraz rozmawiać. Właściwie tylko on ją tak dobrze rozumiał i tylko on potrafił ją pocieszyć.
~*~
Taki nie zbyt długi ten rozdział. xD I długo musieliście czekać, więc przepraszam. Ale następny pisze Wera i na pewno będzie świetny. Pati ;*